Nadal staram się przyzwyczaić do Poznania i wychodzi mi to średnio. Wiecie – duże, nieprzyjazne miasto z tysiącem pułapek. Ostatnio zaskoczyły mnie przedświąteczne korki. Prawdziwy armagedon. Prawie taki jak w Nowym Targu w każdy czwartek, kiedy odbywa się jarmark i przyjeżdżają Słowacy.